Jestem typem domatora, najlepiej czuję się w ulubionym fotelu z dobrą książką w dłoni, a jedyny wysiłek fizyczny na jaki sobie pozwalam to sytuacje, gdy jestem spóźniona. Czasami jakiś spacer w weekend – owszem – ale nic więcej.
Wszystko zmieniło się, gdy poznałam obecnego męża, turystyka była jego pasją! Czekał tylko aż nadejdzie weekend i pakował najpotrzebniejsze rzeczy by wyruszyć przed siebie. Wyszukiwał ciągle nowe miejsca, których jeszcze nie odwiedził, jechał tam i zwiedzał wszystko, co tylko znalazło się na trasie podróży. Nie zdążyłam pozazdrościć mu tej pasji, bo każde nasze spotkanie było wyjątkowe. Organizował wycieczki w przeróżne miejsca, udało mi się zwiedzić dzięki niemu okoliczne zamki, ale również ruiny, pokochałam spacery po lasach i górskich szlakach. Nawet nie próbowałam protestować, bo szybko pokochałam te nasze wyprawy.
W żadnej szkole nie byłabym w stanie nauczyć się tak dużo, jak podczas tych wyjazdów, mimo że niektóre były bardzo krótkie to wszystkie ogromnie wartościowe.
Sympatyczny wpis i cała strona!
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.